26 lutego 2013

BFF

Gdyby nie przyjaciele, wielu z nas nie miałoby dla kogo żyć. Tyle wspomnień, rozmów, przygód i łez. Nie ma sposobu, żeby znaleźć prawdziwego ziomeczka. Czasem wystarczy parę chwil i już czujemy, że z tą osobą możemy podbić świat, a czasami trzeba wiele czasu spędzonego w jednej klasie czy w szkole. Ach, ten moment, gdy słyszę w radiu "losing control", wyciągam telefon i piszę do przyjaciółki. To jest przyjemne, serio. Albo gdy przeglądam zdjęcia sprzed roku czy dwóch lat. Tyle miłości! Na pierwsze dźwięki "we found love" mam dreszcze. To przez wspomnienia, które we mnie zostaną już za zawsze. Uwielbiam też moment, gdy dostaję wiadomość o treści "cho na pole. Że niby uczesać endżi hehe". W chwili wakacyjnej nudy wychodzę na balkon i wołam, jak 10 lat temu, by za chwilę usłyszeć odpowiedź. Cudowne uczucie. Stoisz na deszczu, jest lodowato, szczęka Ci się trzęsie, a jednak kręcisz się w kółko i powtarzasz "to co robimy? gdzie idziemy?", bo zależy Ci, żeby spędzić czas z ziomeczkiem. Niestety gdy zabraknie tej wyjątkowej osoby, człowiek dopiero wtedy odczuwa jak smutne jest życie bez przyjaciół. Śmieję się z ludzi, którzy nazywają nimi osoby znając je miesiąc. No błagam, w miesiąc poznasz osobę na tyle, by móc powierzyć mu swoje sekrety i troski? To ile masz znajomych na facebooku w niczym nie odnosi się do Twojego realnego życia. No może tylko do ilości imprez, na które chodzisz. Filip przez dwa tygodnie nie był w szkole, bo miał zapalenie płuc. Tylko kilka osób go odwiedziło, zadzwoniło, zapytało jak się czuje. Tak, a gdy trzeba coś pożyczyć czy załatwić, to można dzwonić cały dzień, prawda? Smutne i tyle. Cieszmy się z prawdziwych przyjaciół, którzy są wśród nas niezależnie od tego gdzie chodzimy do szkoły, z kim się zadajemy i jak wyglądamy, ale są bo nas kochają. 



















fotograf - Filip Odrowąż-Pieniążek

sweter - h&m
spodnie - h&m
torba - zara
naszyjnik - river island


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz