Zainspirowana "pytaniami" na asku postanowiłam zdementować kilka plotek i wyjaśnić parę rzeczy.
1. Bardzo mi przykro, ale nie mam drzewka, na którym rosną dolary. Wiele osób zarzuca mi, że dostaję od pieniądze od rodziców. Myślę, że większość nastolatków nie chodzi codziennie do pracy i co miesiąc przynosi wypłatę. Wydaję mi się, że jeszcze jesteśmy uzależnieni od rodziców, więc otrzymywanie kieszonkowego to chyba nic dziwnego.
2. Gdy zaczęłam pisać bloga, wcale nie zależało mi na chwaleniu się "ile to ja mam ciuchów". Raz w tygodniu robię zdjęcia temu co akurat mam na sobie. Pokazuję jak można się ubierać w sieciówkach, jak łączyć ze sobą ubrania i co gdzie można kupić. Nie mam zamiaru nikogo upokarzać, wręcz przeciwnie - chcę pokazać, że można fajnie wyglądać.
3. To co robię z Filipem to nasza sprawa. Myślę, że tyle na ten temat wystarczy.
4. Każdy ma inny styl. To co ja prezentuję na co dzień i w postach na blogu, może się komuś podobać lub nie - oczywiste. Dla niektórych mogę "nosić szmaty", "wyglądać jak reszta ulicy", a są osoby, którym najwidoczniej, to co noszę, się podoba.
5. Uważam, że gdy piszę raz w tygodniu kilka zdań i dodam parę zdjęć, nie wciągam nikogo w moje życie. Jeśli ktoś czyta post na moim blogu, nie znaczy, że wie o mnie wszystko. W internecie pokazuję jedną tysięczną siebie. Tylko najlepsi przyjaciele znają więcej szczegółów.
6. Nie, nie mam powiększanych piersi. Bez komentarza.
7. To jak wyglądam to moja sprawa. Nie interesuje mnie zdanie innych. Gdy dostaje anonimowy wpis dotyczący mojej wagi, ciemnych brwi czy nóg, naprawdę nic nie zmieni. Jem tyle ile chcę, wyglądam jak chcę i robię to co mi się podoba.
Chyba to na tyle z tych grubszych spraw. Mam nadzieję, że rozwiałam wszelkie wątpliwości.
Dziękuję tym, którzy dzielnie się trzymają i potrafią żyć bez hejtowania :)
fotograf - Kaja Kozina
bluzka - moja inwencja twórcza
pierścionek - parfois