Dwa dni temu byłam bardzo znudzona
swoim wyglądem. Mama nie zgodziła się na kolczyk w nosie (jeszcze ją ubłagam,
zobaczycie ;)), na tatuaż też nie (z tym również dam radę!). Na ścięcie włosów
do ramion wyraziła wręcz aprobatę, ale to ja nie mogłam się przełamać. Ciemny
brąz podobno mi nie pasuje, a platynowy blond wypaliłby moje nitki. Fioletowe końcówki – to jest to. Mam ombre, więc nie musiałabym
rozjaśniać, a gdy wyszłoby źle, po prostu obcięłabym zniszczony fragment. Cudownie. Pobiegłam po
farbę do rossmana i cała w skowronkach czekałam na wieczór. Na szczęście, moja
fryzjerka (POZDRAWIAM ANGELIKĘ) wystawiła mnie i nie przyszła. Wkurzona
umówiłam się na drugi dzień do specialisty na podcinanie końcówek. Jak miło było
usłyszeć, że fiolet wyglądałby okropnie i popełniłabym najgorszy błąd życia. Wychodząc z salonu gładziłam nowiutkie, równiutkie kosmyki. Chyba się już
pogodziłam, że włosy mojej jakości mogę najwyżej czesać.
fotograf - Filip Odrowąż-Pieniążek
bluzka - tk maxx
buty - tally weijl
nerka - jeden z Chorwackich sklepów
kolczyki - parfois
ładna stylizacja :)
OdpowiedzUsuńfeerero.blogspot.com
włosy masz śliczne! :)
OdpowiedzUsuńgenialnie!
OdpowiedzUsuńa włosy są mega! :)
włosy genialne <3
OdpowiedzUsuńmasz cudne włoski!:)
OdpowiedzUsuńNice outfit!
OdpowiedzUsuńWłosy masz świetne :))
OdpowiedzUsuńbluzka - świetna! ;)
OdpowiedzUsuń