30 września 2013
golf
Przepraszam, że nie pisałam w zeszłym tygodniu, ale niestety wylądowałam w szpitalu (ci co obserwują mnie na Instagramie wiedzą). Jedno z moich gorszych wspomnień z dzieciństwa, to przymusowe noszenie grubych golfów. Zawsze gdy stawało się chłodniej, mama szykowała to okropieństwo. Nie dość, że brzydkie to jeszcze dusiło. Tak myślałam jeszcze do niedawna, ale moje zdanie kilka tygodni temu diametralnie się zmieniło. Znalazłam wiele stylizacji, w których golfy grały pierwsze skrzypce. Są inne niż zwykłe bluzki, swetry i dodają mojego ulubionego klimatu lat dziewięćdziesiątych. Nie wiedziałam czy będę dobrze wyglądać, więc postanowiłam nie wydawać fortuny i wybrałam się do second handu. Jestem zachwycona. Czarny golf, który znalazłam jest ciepły, ale nie gruby i ma idealną długość - w każdej chwili mogę go podwinąć i będzie odsłaniał brzuch (w takim wydaniu niedługo też go pokażę, o ile pogoda pozwoli!).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
'it's always the one in the turtleneck'
OdpowiedzUsuńteż nie cierpiałam golfów w dzieciństwie ;-)
OdpowiedzUsuńZapraszam na jesienną wyprzedaż szafy: Klik!
pięknie wyglądasz!
OdpowiedzUsuńDla mnie golf to nadal zmora i koszmar dzieciństwa - chyba nigdy się nie przekonam :p
OdpowiedzUsuńjakie piekne włosyyyyyy
OdpowiedzUsuńpiękna jesteś! <3
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam golfy tylko nie mogą być zbyt ciasne w szyi bo mam wrażenie, że się duszę :P Sama uwielbiam golfy szczególnie czarne :)
OdpowiedzUsuńObserwuje i zapraszam do siebie :)
http://loreleifashion.blogspot.com/
skąd spodnie ?? :D
OdpowiedzUsuńcudny zestaw!
buty genialne (:
w starszych postach jest :) River Island
Usuńskąd plecak?
OdpowiedzUsuńświetny zestaw! prosty, a jednak oryginalny ;]
w starszych postach jest :) Parfois
Usuń