18 grudnia 2013

trencz

Mam go w garderobie od ponad roku, a jednak rzadko po niego sięgam. Zawsze wydaję mi się, że jest za spokojny, za klasyczny jak dla mnie. O czym mowa? Ponadczasowy, beżowy trencz to jedna z tych rzeczy, które każda kobieta powinna mieć w szafie. Nie mam pojęcia dlaczego zapominam o jego istnieniu. Pięknie skrojony, dopasowany i z mocnego materiału. Prosiłam o niego tatę dość długo. gdyż cena przewyższała moje kieszonkowe, a teraz jakoś wylatuje mi z głowy, że jestem posiadaczką takiego płaszczyka. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Gdy wreszcie go założę i wyjdę z domu, czuję, że mam na sobie coś naprawdę "porządnego". Wiem, że śmiesznie to brzmi, ale widać i czuć ogromną różnicę między trenczami z sieciówek, od takich z wyższej półki. Materiał, wykonanie i przede wszystkim krój, który robi tutaj najwięcej. Dobry trencz idealnie podkreśla figurę kobiety. Nie lubię pasków, które zaznaczają talię, więc mój każdy płaszczyk ma jedynie szlufki po bokach - wybaczcie, ale nie jestem w stanie chodzić w czymś co mi przypomina szlafrok. By przełamać ten klasyczny i stonowany look ubrałam moje ulubione creepersy. Uwierzcie mi, że gdybym założyła buty na obcasie, wyglądałabym jak moja mama. Co raz bardziej przekonuję się do trenczów, kombinuję jak łączyć je z bardziej luźnymi elementami by stworzyć perfekcyjną całość. Myślę, że na wiosnę pokaże się w nim nie jeden raz - teraz, gdy trzeba nosić szaliki i czapki, nie prezentuje się tak okazale :) 




















fotograf - Wojciech Górski

trencz - Tommy Hilfiger
bluzka - tk max

więcej elementów opisana jest w starszych postach :)

3 komentarze:

  1. pięknie Ci w tym trenczu! Klasa, a jednak Twoj styl poprzez włosy, buty, plecak :)

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi się opcja trenczy w połowie grudnia ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. aaa, chyba dzięki Tobie przekonam się do takich płaszczyków! <3

    OdpowiedzUsuń